poniedziałek, 27 stycznia 2014
5. How much do we have to suffer through you?
Wszystko mnie piekielnie bolało. Czułam każdą część mojego ciała. Nawet najmniejszy jego skrawek. Boje się, że Rick nie odpuści...że to dopiero początek. Kiedy Arana zaczęła go okładać tym kijem, on się darł, że nic więcej dla niej nie zrobi. Wszystko zaczyna się układać... Spotkałam się z The WANTED na koncercie, zaczęłam flirtować z Nathanem, a jej to sę nie spodobało i powiedziała Rickowi, żeby mnie załatwił. Tak teraz już wszystko rozumiem.
-Oczym tak namiętnie myślisz?-wszedł do pokoju Max
-A nic właśnie sobie coś uświadomiłam
-To znaczy?
-Przepraszam, że to powiem, ale właśnie sobie uświadomiłam, że mimo iż jesteście moimi idolami, to ja was kompletnie nie znam. I zupełnie nie rozumiem, dlaczego ja tu jestem, a nie w domu.
-Ann spokojnie zaraz ci wszystko wyjaśnię-Do pokoju weszła jakaś dziewczyna
-Mich nie teraz-zwrócił się do niej Max-wyjdź proszę
-Dlaczego wszystko mi się marze?! Kim była ta dzewczyna?! Ja chce do domu! Zupełnie was nie znam, a już napewne tu nocowałam. Czyj to pokój?! Czy ktoś ze mną spał?!
-Czekaj będę odpowiadał po kolei-Wszedł chłopak, który mi się od razu spodobał-Dostałaś w głowę wazonem, to była Mich, twoja przyjaciółka, niedługo wrócisz do domu kotku, tak nocowałaś tu, to mój pokój i nie nikt z tobą nie spał, chociarz upierałem się by zostać z tobą w tym pokoju. Są jeszcze jakieś pytania?
-Tak. Kim jesteś?-zupełnie go nie pamiętałam. On momentalnie pobladł i wybiegł z pokoju.-Co mu się stało?
-No bo ty... no zakochał się w tobie i tak wyszło, że nie może przestać o tobie myśleć, itd, itp.
-Aha. A kim jest tem ktoś co nas podsłuchuje?
-Skąd wiesz, że to robiłem?-Do środka wszedł facet, ok 40.-Jestem Kevin. Dla przyjaciół BigKev. Jestem ich ochroniarzem, i pilnuje, żebyś ne zabiła tego tu obok cebie sedzącego Maximiliana Alberto Georga.-zaśmiał się
-Taaa. Nie rozumiem...-spojrzałam w okno
-Czego słonko nie rozumiesz?-odezwał się głos Ricka. Zaczęłam piszłeć i chciałam uciec, ale złapał mnie Max i uspakajał. Ale ja go ciągle widziałam. Przywaliłam Maxowi w jaja, wyminęłam BigKeva i biegłam korytarzem przed siebie. Stanęłam przed drzwiami i zachwiałam się. Prawie upadłam, ale złapał mnie wysoki mulat.
-No kochana...Bez obrazy Nar! Ale chyba jednak mamy coś do wyjaśnienia. Może jednak trzeba ją zabrać jeszcze raz do szpitala?- spytał reszty stojącej za nami.
-To byłby dobry pomysł...
-Nie! On mnie znajdzie! On chce mnie zabić. Powiedział, że skończymy to szybko, i już nikt nigdy mnie nie zobaczy! On chciał mnie zgwałcić, zabić i ukryć gdzieś moje ciało! Ja się boje! Proszę nie zostawiajcie mnie!-wpadłam w histerie-Ja nie chce znowu tam trafić!
-Spokojnie, nie pozwolimy, żeby coś ci się stało!-mówił chłopak z grzywką.
-Hej już wiem. Ty jesteś Nathan! Czekaj..... yyy ten jak to było... a Sykes!
-Wow przypmniałaś sobie!-krzyknął Tom.
-Braun jak miło!-krzyknęła Michelle
-B-B-B-Braun?!-krzyknęli wszyscy oprcz mnie i Mich-ale Brown, czy Braun?
-Annalyne Braun, a co?-odpwiedziałam
-No b nasz menager to Scoter Braun!-krzyknął Jay
-To nie mżliwe.-pwiedział spokojnie Seev-Jakby miał córkę to by nam o tym powiedział, nie możecie być spokrewnieni, bo byśmy o tym wiedzieli. Czekajcie zaproszę go do nas.-Siva zadzwonił do Scootera, który był w ich domu już około 15 minut po telefonie.
-No witam witam. Po co mnie ściągaliście? Macie jakiś nowy singiel...-przerwał i spojrzał na mnie-a kto to jest?
-Jestem Annalyne. Annalyne Braun.-spojrzał na mnie z niedowierzaniem-czemu pan tak na mnie patrzy?
-Jak nazywa się twoja mama?-spytał łamiącym się głosem
-Margaret Braun, i nazywała...-oczy zaszły mi łzami. Nath chyba to zauważył, bo podszedł i mnie przytulił.-...3lata temu miałyśmy wypadek samochodowy. Ja przeżyłam, ale mama nie miała tyle szczęścia...-nie wytrzymałam i się popłakałam. Nath przycisnął mnie mocniej do siebie. Max coś wspomniał, że on mnie kocha... jeśli tak to niech się postara...
-Już dobrze...masz nas, Mich, dziewczyny, BigKeva i najwyraźniej Scootera...-spojrzeliśmy wszyscy na menagera zespołu, który płakał razem ze mną.
-Moja siostra nie żyje... to dlatego nie kontaktowała się ze mną... nie wiedziałem nawet, że mam siostrzenice...
-Ale Scooter to nie możliwe!
-Ariana! Ty się lepiej już zamknij i z tąd wyjdź!-wydarł się na nią Nathan
-To będzie najlepszy pomysł! Ile jeszcze będziemy przez ciebie cierpieć?-Tom
-Nara!-krzyknęła na odchodne
-I nie wracaj!-Dodała Nina
Nie wierze! Jestem siostrzenicą menagera mojego ulubionego zespołu! Boje się tylko co będzie dalej. Do tej pory tylko ja i tata wiedzieliśmy o śmierci mamy. Tata znalazł sobie inną, a ja traktuję ją jak drugą mame, bo na to zasługuje.
-Annalyne, będę musiał złożyć wizytę twojemu tacie i jego partnerce.-powiedział poważnie Scooter.
-Dobrze, to kiedy?
-Jak najszybciej.
-To może zadzwonie do taty, żeby przygotowali dom i spotka się pan z nimi już dziś?-zapytałam
-Jaki pan? Na 99% jestem twoim wujkiem, więc mów po prostu wujku, lub Scooter. A i masz mój numer jakby coś-uśmiechnął się do mnie
-W takim razie już dzwonie wujku.-rozmawiałam chwilę z tatą i ustaliliśmy, że przyprowadzę Scootera i resztę the wanted o 17 do nas i odbędzie się rodzinna narada. Przekazałam wiadomość reszcie i stwierdziłam, że muszę tam jakoś wyglądać, więc zaproponowałam dziewczyną zakupy. Wszystkie stwierdziły, że to dobry pomysł. PrzebrałySmy się i poszłyśmy do galerii. Szłyśmy między sklepami szukaąc idealnych kreacji aż znalazłyśmy, ale nie to co chciałyśmy. Znalazłyśmy Arianę z Rickiem. Rozmawiali i Ariana dała mu kasę. Pożegnali się i rozeszli. Ariana szła w naszą stronę, ale postanowiłam, że nie zwrócę na nią uwagi. Przechodząc szepnęła mi na ucho "Jeszcze zobaczymy kto będzie go miał" i poszła dalej, natomiast ja odwróciłam się, złapałam ją za rękę, odwróciłam przodem do siebie i strzeliłam z pięści. Upadła na ziemię, a ja zdążyłam tylko powiedzieć "Odwal się od niego" i już mnie nie było...
czwartek, 23 stycznia 2014
4. What do you want from me?!
O mój Boże... Wiedziałem, że powinienem do niej iść!
-Chłopaki! Chodźcie tu!-krzyczałem z łzami w oczach-Szybko!
Słona ciecz powoli zaczęła spływać po moich policzkach. Kiedy chłopaki przyszli z Mich, od razu zaczęli pytać o co chodzi. Do tego doszła do nas Nina, Nareesha, Kelsey i Ariana... Z tą ostatnią to przerąbane. Na zdjęciach jest niby taka słodziutka, a w rzeczywistości to taka z niej suka jak ich mało!
-Słuchajcie uważnie bo drugi raz nie powtórzę...-Ariana musi wtrącić swoje trzy grosze
-Tak skarbie wrócę do ciebie. Wiesz, że cie kocham-powoli się zbliżała-Chodź daj mi buzi kotku-była już blisko, gdy Nar i Nina ją odciągnęły i zganiły.
-A więc, dzwoniła Ann-mówiłem łamiącym głosem-na początku było dobrze, ale potem...-już nie wytrzymałem i się popłakałem-...ona została porwana!
-Jak to?! Kto to zrobił?!-Krzyczała Mich-Co to za bydlak?!
-Jakiś Rick, czy jakoś tak-odpowiedziałem już spokojniej.
Wszyscy przez cały ten czas patrzyli na mnie z rozdziawionymi gałami. Dziewczyny płakały, chociarz w ogóle jej nie znały, a Ariana stała ze złośliwym uśmieszkiem. Nie wytrzymałem i wydarłem się na nią:
-Jeśli miałaś z tym coś wspólnego to masz przesrane! I nie licz na to że poproszę, żebyś do mnie wróciła, bo to się nie stanie!-Bałem się, że zaraz stracę kontrolę i jej przyłoże... ale nie mogę. Wbrew pozorą to jest dziewczyna. Na migi poprosiłem Maxa, żeby mnie trzymał, ale on był zajęty szukaniem czegoś w kieszeniach. Nie dałem rady dalej patrzeć na jej twarz...
-Jesteś zwykłą szmatą!-...i wybuchłem.
-No wiesz, ale przynajmniej nie jestem taką męską dziwką jak ty!
-Ariana?!-Nar, Kels i Nina krzyknęły razem
-Myślałam, że jesteś inna!-Nar
-Nie sądziłam, że słowa Natha są prawdziwe!-Nina
-Nie mam słów, żeby określić to co teraz czuje! Ale się troche wysilę. Jesteś suką i tyle!-Dopowiedziała Kelsey
-Kelsey?!-Tym razem krzyknął Tom-Jak ty się wyrażasz?!
-A co ty mój ojciec, że będiesz mną żądził?!
-Nie ale... Dobra już nic...-Tom się poddał
-Przepraszam kochanie...-Kelsey miała wyrzuty sumienia
-Nic się nie stało, ale wracając do tej sprawy. Kto to jest ten cały Rick do jasnej cholery?!
Mich która do tej pory stała wpatrzona w ziemię, momentalnie się ożywiła.
-To mój ojczym...-powiedziała cicho
-Mówiłaś coś?-spytał Seev
-To mój ojczym!-teraz już krzyknęła
-Okej spokojnie. Nic jej nie będzie.-pocieszała ją Nina
-Wy go nie znacie! On już wcześniej mówił, że któraś z nas pożałuje!
-I padło na Ann-dokończyła Ariana
-Ty się nie wtrącaj!-krzyknąłem
*Annalyne*
Otworzyłam oczy, ale szybko tego pożałowałam. Przede mną stało kilku napakowanych mężczyzn. W śród nich był też Rick.
-O nasza śpiąca królewna się obudziła. No to teraz skarbie się zabawimy!
-Spierdalaj!-krzyknęłam
-Oj nie ładnie, nie ładnie. Ciekawe co by powiedziała twoja mama na te słowa?
-Masz mnie po co ci więcej?! W ogóle co ty ode mnie chcesz?!
-Hmmm co ja chce? Słyszeliście chłopaki? Co ja od niej chce?! Przecierz to oczywiste. Najwyraźniej mnie nie słuchałaś. Więc powtórzę. Teraz się zabawimy słonko.-zaśmiał się piekielnie i uklęknął przede mną. Zbliżał swoją twarz do mojej, gdy nagle do pomieszczenia wpadł jakiś facet:
-Szefie mamy problem. Znaleźli nas!
-No to ich zatrzymajcie!
-Ale to jeszcze dzieci!
-Widzisz mówiłam, że mnie znajdą!-krzyknęłam
-Zamknij ryj ździro!-i dostałam w twarz.-Skończymy to szybko!
Zaczął ściągać mi bluzkę, potem spodenki. Zostałam w samej bieliźnie, a Rick już miał zdejmować mi stanik, gdy do pokoju wbiegli chłopaki z Mich. Nie wiem co było później, bo dostałam czymś ciężkim w głowę.
*Michelle*
Kiedy zastanawialiśmy się gdzie Rick mógł zabrać Ann i co chce od niej, ja przypomniałam sobie, jak rok temu pojechaliśmy na polowanie, i mieszkaliśmy w takim starym mieszkaniu na odludziu. Nic w około nie było oprócz lasu.
-Ej słuchajcie. Chyba wiem gdzie oni są.-w tym momencie Nath złapał mnie za ramiona i potrząsnoł, a ja opowiedziałam im co podejrzewam.
-Dziewczyno, czemu mówisz dopiero teraz? Dobra mniejsza. Jedźmy tam!-krzyczał Max
-Którym autem?-Seev
-Maxa jest największe, ale Natha najszybsze.-Tom
-Jedźmy Maxa, bo jeśli coś będzie nie tak, to mamy więcej miejsca.-Jay
-W takim razie ja prowadze-powiedziała Nina
-Skarbie przecerz nie masz prawka.-Max
-Ale jeżdże szybciej i lepiej niż ty.-odparła
-Pakujcie się do wozu, a ty Max daj kluczyki.
-Okej, tylko nas nie zabij!
*Nathan*
Denerwowałem się jak nigdy. Bałem się, że Ann może się coś stać. Nawet nie zorientowałem się kiedy dojechaliśmy i ruszyliśmy na akcję. Wybiegłem z auta jako pierwszy, ale poczekałem na resztę pod domem. Weszliśmy tam razem i zrobiliśmy rozróbę. Kiedy wbiegliśmy do tego pokoju zobaczyłem jak Ann osuwa się po ścianie. Chciałem do niej podbiec, ale zatrzymał mnie jakiś facet, a ją inny wziął na ręce i wyniósł. Krzyknąłem do Maxa, żeby za nią poszedł, ale ten też był zajęty. Przywaliłem temu facetowi w jaja (jak baba ale co tam) i popędziłem za nimi. Usłyszałem krzyk Ann i biegłem jeszcze szybciej. Już byłem blisko, gdy z naprzeciwka wybiegły dziewczyny z kijami w rękach. Najbardziej agresywna była Ariana, ale on darł się, że więcej ma go o nic nie prosić. Potem już wszystko było jasne. Walnęła go jeszcze kilka razy, i już chciała zabrać się za Annalyne, gdy przybiegła Mich i jej przywaliła z pięści. Ann już powoli się budziła, gdy reszta przybiegła z tekstem, że trzeba spierdalać bo zaraz będą nas gonić. Wziąłem Ann na ręce i pobiegłem do auta. Nina znowu prowadziła. Tym razem jednak jechała bardzo szybko i nie zwracała uwagi na znaki. Szybko dojechaliśmy do naszego domu. Zadzwoniliśmy po pogotowie i policje. Przyjechali już po chwili. Ann zabrali do szpitala, a ja pojechałem z nią, mówiąc, że jestem jej chłopakiem. Uśmiechnęła się do mnie. Badania nie wykazały nic poważnego i mogliśmy wrócić do domu.
----------------------------------------------------------------------------------
Ten rozdział wydaje mi się dłuższy od innych, po za tym był pisany na poczekaniu xx Dobra nie zanudzan. Wasza Annalyne ;*
środa, 22 stycznia 2014
3. Why are you doing this?
*Annalyne*
Obudziłam się o 14. O kurna! Na 15 umówiłyśmy się z chłopakami! Nie zdążę... Trzeba napisać do kogoś. Hmmm może do Tom'a. Ok 'Jakbyś mógł to przekarz chłopakom, że ja nie mogę przyjść i że przyjdzie tylko Mich, ok?'. Wysłane. Teraz tylko czekamy co odpisze. Po za tym nic dziwnego, że obudziłam się o tej porze, bo jest mi słabo, i w ogóle źle się czuję.
*Tom*
-Ej idioci!!! Annalyne nie przyjdzie, ale za to przyjdzie Mich.
-Co dlaczego nie przyjdzie?-oczywiście Nathan się martwi
-Chłope nie martw się. Może się po prostu nie wyrobi i tyle-nasz mądry Max zawsze wie co powiedzieć.
-A jak coś jej się stało?-Nath dalej dramatyzował-Muszę do niej iść!
-Idioto nie mamy jej adresu!
-Ale można poprosić Mich żeby nam podała.
-To nie taki głupi pomysł!-Siva
-Nasz BabyNath wreszcie dorasta!!!-Max
*Michelle*
Rano zaczęłam dostawać sms'y od Ricka, że wie gdzie jestem, i że Ann też ucierpi na tym, że nie wróciłam do domu. Odpisałam mu żeby poszedł się leczyć, bo mama pozwoliła mi pomieszkać u mojej przyjaciółki. Ten facet jest nienormalny. Dobra to zamało powiedziane. On jest psycholem! Nie pozwole, żeby zrobił coś złego komuś z moich znajomych. Mówię tu i o Analyne i o The WANTED. Byłam już gotowa do wyjścia, gdy Ann weszła do mojego pokoju z tekstem, że ide sama, bo ona źle się czuje. No nie powiem troche się zawiodłam, ale cuż pójdę i będę nas reprezentować. Fajnie to ujęłam xx. '@Annalyne_Baraun źle się poczuła i muszę sama iść na spotkanie. Mam nadzieję, że następnym razem mnie i chłopaków nie wystawi...' Tweet.
*Annalyne*
Zamknęłam za Mich jak wyszła i poszłam się położyć. Wzięłam jeszcze laptopa i weszłam na twetera. Zobaczyłam kilka tweetów, które przykuły moją uwagę:
'Młody znowu się zamartwia. Najlepsze, że teraz o nową koleżankę z którą się umówiliśmy'-Max
'Ohhh to takie słodkie... BabyNath chyba się zakochał!'-Nare_esha
'@NathanTheWanted nie martw się napewno nic jej nie jest!'-Louis Tomlinson?!
Przecierz oni się nie nawidzą! A może prasa faktycznie gada głupoty... mniejsza z tym. Ciekawe czemu tak piszą. Nie jestem pewna czy napewno o mnie, ale wszystko na to wskazuje. Wysłałam sms do chłopaków, że czuje się już lepiej i jak coś to możemy się spotkać. Nie czekałam długo na odpowiedź, którą dostałam od... Jaya?! Ok ważne że w ogóle odpowiedzieli. Mam na nich czekać przed domem. Ok to się zbieram. Ubrana i uczesana zamknęłam dom i wyszłam przed furtkę. Po chwili widziałam już vana chłopaków, ale jakiś idiota ich wyprzedził i gwałtownie zatrzymał się przedemną. Ktoś otworzył drzwi i wciągnoł mnie do środka. Później z piskiem opon odjechaliśmy. Nie stawiałam oporów, bo miałam przyłożoną lufę do skroni. Bałam się. Cholernie się bałam, że już nigdy nie zobaczę moich bliskich i Natha... Czemu ja wymieniłam go osobno?! No fakt jest dla mnie kimś więcej. Teraz to czuje. To głupie, że człowiek dopiero stając twarzą w twarz ze śmiercią uświadamia sobie co tak naprawde czuje. Teraz wiem na pewno. Chce go. Byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam, że się ściemniło. Dopiero teraz do mnie dotarło, że trzyma mnie dwóch dryblasów, a jednym z nich jest Rick! Zaczęłam się szarpać i krzyczeć, ale po chwili przestałam, bo dostałam czymś w głowę. Obudziłam się w jakimś obskurnym pokoju o ciemno zielonych ścianach i obdartej farbie. Byłam związana i leżałam na podłodze. Dobrze, że w ciuchach... Boże, czemu ja się nie wróciłam do domu po torebkę?! Zawsze w niej noszę scyzoryk tak na wszelki wypadek... Usłyszałam, jak ktoś otwiera drzwi. Postanowiłam udawać, że jestem spokojna i nie obchodzi mnie nic w około. Do pokoju wszedł Rick i czterech innych facetów. Rozstawili się po pokoju jak jacyś ochroniarze, a Rich do mnie podszedł.
-No kochaniutka, nie sądziłem, że tak łatwo pójdzie. W końcu jak nie twoja przyjaciółka to ty! Hahaha jeśli myślisz, że boje się tych twoich koleżków to jesteś skarbie w błędzie! Tutaj nawet jakby chcieli cie szukać to się zgubią! Po za tym nawet jeżeli tu przyjdą, to z tąd nie wyjdą. A jeśli już to napewno nie żywi.
Łzy zaczęły mi napływać do oczu, ale starałam się zachować kamienną twarz.
-A i jeszcze jedno. Masz tu telefon. Zadzwoń do tego swojego kochasia i piwiedz, że nic ci nie jest. Tylko żadnych podstępów!
-Nie zrobie tego psycholu!!!-za to dostałam w twarz. Teraz już nie kryłam swoich emocji i zaczęłam płakać.
-To zadzwonisz czy załatwić ci drugą część twarzy?!-dał mi telefon z wykręconym numerem. Spojrzałam na wyświetlacz Nath <3. Chłopak odebrał po pierwszym sygnale.
-Ann gdzie jesteś?! Nic ci nie jest?!
-Nie spokojnie.-zaczęłam mówić szybko- Tylko porwał mnie Rick!-więcej nie mogłam powiedzieć, bo dostałam z pięści w twarz i straciłam przytomność. Usłyszałam jeszcze tylko coś w stylu trzeba było załatwić ją od razy, i koniec.
*Nathan*
O mój Boże...
------------------------------------------------------------------------------------------------
Czy znajdą Ann zanim Rick i jego kolesie coś jej zrobią? Co zrobi Mich, o ile się o tym dowie? Ile czasu im zajmą poszukiwania? To wszystko w następnych rozdziałach. Proszę o komentarze. Wasza Annalyne ;*
poniedziałek, 20 stycznia 2014
2. Can I have your autograph?
*Dzień koncertu Annalyne*
-Tak się cieszę,że wyzdrowiałaś!
-Ja też się cieszę. Ej Ann mam pytanie...-zaczęła Mich nieśmiało
-Pytaj śmiało skarbie, przecież wiesz, że zawsze ci pomogę.
-Moge jeszcze trochę u ciebie pomieszkać? Wiesz boje się wrócić do tamtego domu...
-No jasne, że tak. Mój dom jest też twoim domem. Dla ciebie drzwi zawsze są otwarte!
-Dziękuje ci!-Żuciła mi się na szyję- Masz mnie na każde zawołanie!
-Oj już nie przesadzaj. Mam nadzieję, że już nic ci się nie stanie!
-I tobie też. Pamiętasz jak w szkole spadłaś ze schodów i skręciłaś kostkę?
-Tssaa i ten chłopak co mi się podobał akurat przechodził obok...
-I zawołał Arthura!
-Boże weź mi nie przypominaj! Jakby nie mógł sam mnie zanieść do pielęgniarki!
-Hahaha tamten tylko czekał. Wiesz w końcu był w tobie zakochany po uszy.
-Boże to chyba właśnie wtedy się odkochałam-słodki uśmiech
-Dobra chodź bo się spóźnimy! Masz bilety, wejściówki VIP i całą reszte?
-Tak
-No to lecimy!
Na miejscu byłyśmy jakieś 7h przed koncertem, żeby zająć najlepsze miejsca. Cały ten czas gadałyśmy o chłopakach. W końcu nadszedł czas koncertu.
-Hello everyone! we are with you always and everywhere. We are glad that you came up behind our lovely TWFanmily! And now here we go! Show us how having a good time with us!- Max <Witajcie wszyscy! jesteśmy z wami zawsze i wszędzie. Cieszymy się, że przyszło was aż tyle nasza kochana TWFanmily! A teraz zaczynamy! Pokażcie nam jak bawicie się z nami!>
Cała sala w pisk, a my stałyśmy i patrzyłyśmy. Po chwili spojrzał na mnie Jay i coś powiedział do Seev'a, a on podał to dalej i doszło to do Nathana, a on zwrócił wzrok w moją stronę i się uśmiechnął. Rozejrzałam sie dookoła, ale wszystko wskazywało, że uśmiechnął się do którejś z nas <ja albo Mich> W czasie koncertu uśmiechał się w naszą stronę, machał, a my piszczałyśmy jak małe dziewczynki bawiące się w berka. Później ochroniarz zaprowadził nas za kulisy do chłopaków. Każda z nas miała kilka minut na rozmowę. Chciałam od razu podejść do Nath'a, ale jakaś cizia zaczęła się do niego przystawiać to sobie odpuściłam. Pogadałam chwilę z innymi chłopakami, po czym podszedł do mnie Jay:
-Co ty taka spokojna na koncercie byłaś?
-Ja?! Ty chyba patrzyłeś na inną dziewczynę! Ja się darłam jak 16 latka!
-Aha to przepraszam...-ze spuszczoną głową chciał odejść, ale złapałam go za ręke i przytuliłam
-Nie. To ja powinnam przeprosić. Zachowałam się chamsko...
-To może w ramach rekompensaty dasz się zaprosić na kawę i ciastko?
-No...-przerwał mi Nathan
-Co wy tak romansujecie od 10min?
-To już? Nawet się nie zoriętowałam-Powiedziałam zgodnie z prawdą
-okay it's okay. I understand that Jay attracts you, but if I can?(okej już dobrze. Rozumiem, że Jay cię pociąga, ale czy ja też?)
-No jasne! Bo ja to taka dziwka z pod latarni!
-Ooo Jay fajne sobie laski wybierasz!-Nath
-To był sarkazm imbecylu!
-Aha. A dasz mi swój numer?-Jay
-I mnie?-Nathan
-Wydajecie się być w miarę normalni, nie to co 1D... Aco ja was do nich porównuję?! Wy jesteście mega lepsi! Ok nie zanudzam macie ten numer-Podałam im karteczkę -A teraz sorka muszę poszukać Michelle.-powiedziałam a oni momentalnie zbledli
-Maaaxxx-wydarł się Nathan
-Co wy tak stoicie jak byście ducha zobaczyli-Spojrzał na mnie-Aha rozumiem.
-No właśnie nie rozumiesz! ....-Jay
-Annalyne-pomogłam mu
-No właśnie. Annalyne przyszła tu z Michelle!-Jay
-Co?! Ona nie może mnie tu zobaczyć!-Max
-Ej ej ej a jak ona ma na nazwisko?-Nathan
-Lerner, a co?
-Ufff-Odetchnęli z ulgą
-O właśnie idzie. Lepej zatkajcie uszy. Michelle!!!
-No co tam kocie?-zapytała po Francusku
-A nic. Chłopaki właśnie pomylili cię z Michelle Keegan-zaśmiałyśmy się-Ej co oni tak patrzą?
-Aaa francuskiego nie znają
-Ej dziewczyny co to było?-Spytał Tom. Nawet nie zauważyłyśmy, że jeteśmy tu tak długo i nikodo nie ma oprócz nas i chłopaków.
-A to był francuski.-odpowiedziałam
-aha, a ile języków jeszcze znacie?-Siva
-Hmmm Polski francuski niemiecki i uczymy się Włoskiego.
-Okej to co jutro o 17.30 w Black Night?-spytał mnie Jay
-Dobra w sumie czemu nie? Ej albo chodźmy wszyscy razem, tak ty też Mich, na pizze!
-Ej to dobry pomysł!-Max
-Ok to o 15 w Pizza Hut.
-Dobra to jesteśmy umówieni. Ej chłopaki dajcie nam swoje numery.
Podałyśmy im telefonyi chciałyśmy już odejść, ale rzypomniałam sobie o ważnej żeczy:
-Ej chłopcy możemy autografy?
-No już myslałem, że nie zapytasz!-Nathan
-Tak wiesz hehe od ciebie wezme jako pierwszego-słodki uśmieszek
-A co ja za to będe miał?
-Hmmm satysfakcje, że wreszcie zrobiłeś coś użytecznego?
-Nie! Ja chce buziaka.
-Czego się nie robi dla idoli-kolejny uśmiech-A tak apropo to do kogo ty się tak uśmiechałeś na koncercie?
-No jak do kogo przesz to oczywiste że do ciebie!-zarumieniłam się-Ależ ty się ślicznie rumienisz!
-Yyy chłopaki my już pójdziemy....-uratowała mnie Michelle
-Ok no to pa! Tylko pamiętajcie o jutrze.
-Ok pa!
Udałyśmy się do domu. Odmeldowałyśmy się mamie i poszłyśmy spać.
niedziela, 19 stycznia 2014
1. Who are you?!
Grande wcale nie jest taka słodka jak na zdjęciach. Wykorzystuje tylko chłopaków, i do tego tylko sławnych bo chce się wybić z dna. To moja opinia i jej nie zmienię. Mam nadzieje że więcej gwiazd już nie wykorzysta. Wcale nie życzę jej najgorzej, ale żeby znalazła w końcu rozum... Dobra mniejsza z nią. Trzeba odrobić lekcje, tylko która jest godzina że jest tak ciemno? Hmmm dobra walić godzine, nie mogę mieć nieprzygotowania na koniec roku! Po za tym musze mieć dobre oceny bo nie pójdę z Mich na koncert The Wanted...
*Następnego dnia oczami Michelle*
Boże ten facet jest nienormalny! Moja mama wcale nie jest lepsza! Musze coś zrobić bo Rick zniszczy nam życie, albo skrzywdzi moją mame...
-Mamo gdzie jest Rick?
-Poszedł do sklepu. Zaraz powinien być.- Usłyszałam przekręcany klucz w zamku- O już jesteś kochanie-buzi buzi- Mich coś od ciebie chciała.
-Rick chodź do mnie muszę sie czegoś od ciebie dowiedzieć.
-Okej za chwile będe.
*Annalyne*
-Mamo! Mogę iść z Mich na koncert?
-Ten co gadasz o nim od 2miesięcy?
-Tak to mogę?
-Nie. Po za tym wiesz że jeżeli chcesz chodzić na koncerty to musisz mieć dobre oceny?
-Ale mamo ja przez cały ten tydzień zarabiałam same 4, 5 i 6.
-Aczkolwiek jesteś jeszcze zbyt niedojrzała i mogło by ci się coś stać.
-To jak mam ci udowodnić że potrafię sobie poradzić?
-Nic mi nie musisz udawadniać. Czyj ten koncert?
-The Wanted. To moge?
-Dobra pogadam z tatą i ci powiemy. Do jutra będziess miała odpowiedź.
*Michelle*
-Słuchaj nie zawołałam cię tu bez powodu.
-No wiem chcesz się coś dowiedzieć to słucham.
-Ty jesteś taki głupi czy tylko takiego udajesz?!
-Przecież wiem że wcale nie chcesz niczego wiedzieć tylko mnie ostrzec. Wiedz też że mam cię na oku i nic mi nie umknie. A teraz co chciałaś?
-Powiedzieć ci, że jeśli zrobisz coś mojej mamie to pożałujesz, że się urodziłeś. Możesz już iść.
-Nie przeginaj bo może ci się coś stać młoda damo. A teraz żegnaj.
Dostałam w twarz i straciłam przytomność. Nie wiem ile tak leżałam, ale obudziłam się w białym pokoju z podłączoną kroplówką. Obok łóżka nikogo nie było, ale z korytarz dochodziły krzyki. Po chwili wbiegła Annalyne :
-Zatłuke tego bydlaka! Kto ci to zrobił?!
-O czym ty mówisz?
-Nie mów że nie wiesz?!-Podała mi lusterko. Spojrzałam i zaczęłam płakać- Ten idiota zmasakrował ci twarz!
-To nic...
-Jake nic?! W tej chwili mów kto ci to zrobił!
-Nie ważne...
-Poczekaj twoja mama dzwoni.
Rozmawiała chwilę z moją mamą, uspakajała ją i mówiła że nic mi nie jest.
-Co chciała? -spytałam gdy skończyła rozmawiać
-Pytała czy jestem z tobą i powiedziała że Rick zniknął i nie było go przez tydzień.
-To ile ja tu leżę?!
-No tak około tygodnia... Znaleźli cię zakrwawioną na ulicy, nie dawali ci żadnych szans ale udało im się i cie uratowali. A teraz powiedz, to był Rick?
-Mhhhmm nie powinnam mówić ale tak to był on.
*Annalyne*
Wszystko się we mnie gotowało. Nie dość że nikt mi nie powiedział o wypadku Mich to ona jeszcze była oporna. Całe szczęście że się wybudziła. Podobno lekarz nie dawali jej żadnych szans... Może to trochę nie na miejscu, ale mam nadzieje, że wyzdrowieje do koncertu. Mam ochotę zabić tego kto jej to zrobił.
_---_---------_-----------_----------_-----------_----
Na teraz starczy, a poza tym wena mnie opuszcza. Prosze o komentarze pod rozdziałami. Wasza Annalyne <3
sobota, 18 stycznia 2014
Prolog
#Max George
#Nathan Sykes
#Jay McGuiness
#Tom Parker
#Siva Kaneswaran
Z całego zespołu najbardziej podoba mi się Nath i Tom. Ale nawet jezeli bym ich spotkała, to :
- Nathan jest z Arianą
- Tom jest z Kelsey
- Nie spodobałabym się żadnemu z nich
Bohaterowie
2. Michelle Lerner:
3. Scooter Braun:
4. Rick Anthony:
5. Jessica Sykes:
6. Zayn Malik:
7. Nathan Sykes:
8. Max George:
9. Siva Kaneswaran:
10. Jay McGuiness:
11. Tom Parker:
12. Kelsey Hardwick:
13. Nareesha McCaffrey:
14. Nina Agdal:
15. Ariana Grande:
16. Liam Payne:
17. Harry Styles:
18. Niall Horan:
19. Louis Tomlinson:
BOHATEROWIE EPIZODYCZNI:
#Rodzice Zayna
#Rodzice Nathana
#Rodzice Toma
#Rodzice Kelsey Hardwick
#Rodzice Maxa
#Rodzice Niny
#Rodzice Sivy
#Rodzice Nareeshy
#Rodzice Annalyne
#Rodzice Michelle
#Żona Scootera
#Rodzice Jaya
#Gang Ricka
#Rodzice Kelsey Gallagher
#K2K STARS
#Rodzice reszty One Direction