*Annalyne*
Wszystko mnie piekielnie bolało. Czułam każdą część mojego ciała. Nawet najmniejszy jego skrawek. Boje się, że Rick nie odpuści...że to dopiero początek. Kiedy Arana zaczęła go okładać tym kijem, on się darł, że nic więcej dla niej nie zrobi. Wszystko zaczyna się układać... Spotkałam się z The WANTED na koncercie, zaczęłam flirtować z Nathanem, a jej to sę nie spodobało i powiedziała Rickowi, żeby mnie załatwił. Tak teraz już wszystko rozumiem.
-Oczym tak namiętnie myślisz?-wszedł do pokoju Max
-A nic właśnie sobie coś uświadomiłam
-To znaczy?
-Przepraszam, że to powiem, ale właśnie sobie uświadomiłam, że mimo iż jesteście moimi idolami, to ja was kompletnie nie znam. I zupełnie nie rozumiem, dlaczego ja tu jestem, a nie w domu.
-Ann spokojnie zaraz ci wszystko wyjaśnię-Do pokoju weszła jakaś dziewczyna
-Mich nie teraz-zwrócił się do niej Max-wyjdź proszę
-Dlaczego wszystko mi się marze?! Kim była ta dzewczyna?! Ja chce do domu! Zupełnie was nie znam, a już napewne tu nocowałam. Czyj to pokój?! Czy ktoś ze mną spał?!
-Czekaj będę odpowiadał po kolei-Wszedł chłopak, który mi się od razu spodobał-Dostałaś w głowę wazonem, to była Mich, twoja przyjaciółka, niedługo wrócisz do domu kotku, tak nocowałaś tu, to mój pokój i nie nikt z tobą nie spał, chociarz upierałem się by zostać z tobą w tym pokoju. Są jeszcze jakieś pytania?
-Tak. Kim jesteś?-zupełnie go nie pamiętałam. On momentalnie pobladł i wybiegł z pokoju.-Co mu się stało?
-No bo ty... no zakochał się w tobie i tak wyszło, że nie może przestać o tobie myśleć, itd, itp.
-Aha. A kim jest tem ktoś co nas podsłuchuje?
-Skąd wiesz, że to robiłem?-Do środka wszedł facet, ok 40.-Jestem Kevin. Dla przyjaciół BigKev. Jestem ich ochroniarzem, i pilnuje, żebyś ne zabiła tego tu obok cebie sedzącego Maximiliana Alberto Georga.-zaśmiał się
-Taaa. Nie rozumiem...-spojrzałam w okno
-Czego słonko nie rozumiesz?-odezwał się głos Ricka. Zaczęłam piszłeć i chciałam uciec, ale złapał mnie Max i uspakajał. Ale ja go ciągle widziałam. Przywaliłam Maxowi w jaja, wyminęłam BigKeva i biegłam korytarzem przed siebie. Stanęłam przed drzwiami i zachwiałam się. Prawie upadłam, ale złapał mnie wysoki mulat.
-No kochana...Bez obrazy Nar! Ale chyba jednak mamy coś do wyjaśnienia. Może jednak trzeba ją zabrać jeszcze raz do szpitala?- spytał reszty stojącej za nami.
-To byłby dobry pomysł...
-Nie! On mnie znajdzie! On chce mnie zabić. Powiedział, że skończymy to szybko, i już nikt nigdy mnie nie zobaczy! On chciał mnie zgwałcić, zabić i ukryć gdzieś moje ciało! Ja się boje! Proszę nie zostawiajcie mnie!-wpadłam w histerie-Ja nie chce znowu tam trafić!
-Spokojnie, nie pozwolimy, żeby coś ci się stało!-mówił chłopak z grzywką.
-Hej już wiem. Ty jesteś Nathan! Czekaj..... yyy ten jak to było... a Sykes!
-Wow przypmniałaś sobie!-krzyknął Tom.
-Braun jak miło!-krzyknęła Michelle
-B-B-B-Braun?!-krzyknęli wszyscy oprcz mnie i Mich-ale Brown, czy Braun?
-Annalyne Braun, a co?-odpwiedziałam
-No b nasz menager to Scoter Braun!-krzyknął Jay
-To nie mżliwe.-pwiedział spokojnie Seev-Jakby miał córkę to by nam o tym powiedział, nie możecie być spokrewnieni, bo byśmy o tym wiedzieli. Czekajcie zaproszę go do nas.-Siva zadzwonił do Scootera, który był w ich domu już około 15 minut po telefonie.
-No witam witam. Po co mnie ściągaliście? Macie jakiś nowy singiel...-przerwał i spojrzał na mnie-a kto to jest?
-Jestem Annalyne. Annalyne Braun.-spojrzał na mnie z niedowierzaniem-czemu pan tak na mnie patrzy?
-Jak nazywa się twoja mama?-spytał łamiącym się głosem
-Margaret Braun, i nazywała...-oczy zaszły mi łzami. Nath chyba to zauważył, bo podszedł i mnie przytulił.-...3lata temu miałyśmy wypadek samochodowy. Ja przeżyłam, ale mama nie miała tyle szczęścia...-nie wytrzymałam i się popłakałam. Nath przycisnął mnie mocniej do siebie. Max coś wspomniał, że on mnie kocha... jeśli tak to niech się postara...
-Już dobrze...masz nas, Mich, dziewczyny, BigKeva i najwyraźniej Scootera...-spojrzeliśmy wszyscy na menagera zespołu, który płakał razem ze mną.
-Moja siostra nie żyje... to dlatego nie kontaktowała się ze mną... nie wiedziałem nawet, że mam siostrzenice...
-Ale Scooter to nie możliwe!
-Ariana! Ty się lepiej już zamknij i z tąd wyjdź!-wydarł się na nią Nathan
-To będzie najlepszy pomysł! Ile jeszcze będziemy przez ciebie cierpieć?-Tom
-Nara!-krzyknęła na odchodne
-I nie wracaj!-Dodała Nina
Nie wierze! Jestem siostrzenicą menagera mojego ulubionego zespołu! Boje się tylko co będzie dalej. Do tej pory tylko ja i tata wiedzieliśmy o śmierci mamy. Tata znalazł sobie inną, a ja traktuję ją jak drugą mame, bo na to zasługuje.
-Annalyne, będę musiał złożyć wizytę twojemu tacie i jego partnerce.-powiedział poważnie Scooter.
-Dobrze, to kiedy?
-Jak najszybciej.
-To może zadzwonie do taty, żeby przygotowali dom i spotka się pan z nimi już dziś?-zapytałam
-Jaki pan? Na 99% jestem twoim wujkiem, więc mów po prostu wujku, lub Scooter. A i masz mój numer jakby coś-uśmiechnął się do mnie
-W takim razie już dzwonie wujku.-rozmawiałam chwilę z tatą i ustaliliśmy, że przyprowadzę Scootera i resztę the wanted o 17 do nas i odbędzie się rodzinna narada. Przekazałam wiadomość reszcie i stwierdziłam, że muszę tam jakoś wyglądać, więc zaproponowałam dziewczyną zakupy. Wszystkie stwierdziły, że to dobry pomysł. PrzebrałySmy się i poszłyśmy do galerii. Szłyśmy między sklepami szukaąc idealnych kreacji aż znalazłyśmy, ale nie to co chciałyśmy. Znalazłyśmy Arianę z Rickiem. Rozmawiali i Ariana dała mu kasę. Pożegnali się i rozeszli. Ariana szła w naszą stronę, ale postanowiłam, że nie zwrócę na nią uwagi. Przechodząc szepnęła mi na ucho "Jeszcze zobaczymy kto będzie go miał" i poszła dalej, natomiast ja odwróciłam się, złapałam ją za rękę, odwróciłam przodem do siebie i strzeliłam z pięści. Upadła na ziemię, a ja zdążyłam tylko powiedzieć "Odwal się od niego" i już mnie nie było...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz