czwartek, 23 stycznia 2014

4. What do you want from me?!

*Nathan*

O mój Boże... Wiedziałem, że powinienem do niej iść!
-Chłopaki! Chodźcie tu!-krzyczałem z łzami w oczach-Szybko!
Słona ciecz powoli zaczęła spływać po moich policzkach. Kiedy chłopaki przyszli z Mich, od razu zaczęli pytać o co chodzi. Do tego doszła do nas Nina, Nareesha, Kelsey i Ariana... Z tą ostatnią to przerąbane. Na zdjęciach jest niby taka słodziutka, a w rzeczywistości to taka z niej suka jak ich mało!
-Słuchajcie uważnie bo drugi raz nie powtórzę...-Ariana musi wtrącić swoje trzy grosze
-Tak skarbie wrócę do ciebie. Wiesz, że cie kocham-powoli się zbliżała-Chodź daj mi buzi kotku-była już blisko, gdy Nar i Nina ją odciągnęły i zganiły.
-A więc, dzwoniła Ann-mówiłem łamiącym głosem-na początku było dobrze, ale potem...-już nie wytrzymałem i się popłakałem-...ona została porwana!
-Jak to?! Kto to zrobił?!-Krzyczała Mich-Co to za bydlak?!
-Jakiś Rick, czy jakoś tak-odpowiedziałem już spokojniej.
Wszyscy przez cały ten czas patrzyli na mnie z rozdziawionymi gałami. Dziewczyny płakały, chociarz w ogóle jej nie znały, a Ariana stała ze złośliwym uśmieszkiem. Nie wytrzymałem i wydarłem się na nią:
-Jeśli miałaś z tym coś wspólnego to masz przesrane! I nie licz na to że poproszę, żebyś do mnie wróciła, bo to się nie stanie!-Bałem się, że zaraz stracę kontrolę i jej przyłoże... ale nie mogę. Wbrew pozorą to jest dziewczyna. Na migi poprosiłem Maxa, żeby mnie trzymał, ale on był zajęty szukaniem czegoś w kieszeniach. Nie dałem rady dalej patrzeć na jej twarz...
-Jesteś zwykłą szmatą!-...i wybuchłem.
-No wiesz, ale przynajmniej nie jestem taką męską dziwką jak ty!
-Ariana?!-Nar, Kels i Nina krzyknęły razem
-Myślałam, że jesteś inna!-Nar
-Nie sądziłam, że słowa Natha są prawdziwe!-Nina
-Nie mam słów, żeby określić to co teraz czuje! Ale się troche wysilę. Jesteś suką i tyle!-Dopowiedziała Kelsey
-Kelsey?!-Tym razem krzyknął Tom-Jak ty się wyrażasz?!
-A co ty mój ojciec, że będiesz mną żądził?!
-Nie ale... Dobra już nic...-Tom się poddał
-Przepraszam kochanie...-Kelsey miała wyrzuty sumienia
-Nic się nie stało, ale wracając do tej sprawy. Kto to jest ten cały Rick do jasnej cholery?!
Mich która do tej pory stała wpatrzona w ziemię, momentalnie się ożywiła.
-To mój ojczym...-powiedziała cicho
-Mówiłaś coś?-spytał Seev
-To mój ojczym!-teraz już krzyknęła
-Okej spokojnie. Nic jej nie będzie.-pocieszała ją Nina
-Wy go nie znacie! On już wcześniej mówił, że któraś z nas pożałuje!
-I padło na Ann-dokończyła Ariana
-Ty się nie wtrącaj!-krzyknąłem

*Annalyne*

Otworzyłam oczy, ale szybko tego pożałowałam. Przede mną stało kilku napakowanych mężczyzn. W śród nich był też Rick.
-O nasza śpiąca królewna się obudziła. No to teraz skarbie się zabawimy!
-Spierdalaj!-krzyknęłam
-Oj nie ładnie, nie ładnie. Ciekawe co by powiedziała twoja mama na te słowa?
-Masz mnie po co ci więcej?!  W ogóle co ty ode mnie chcesz?!
-Hmmm co ja chce? Słyszeliście chłopaki? Co ja od niej chce?! Przecierz to oczywiste. Najwyraźniej mnie nie słuchałaś. Więc powtórzę. Teraz się zabawimy słonko.-zaśmiał się piekielnie i uklęknął przede mną. Zbliżał swoją twarz do mojej, gdy nagle  do pomieszczenia wpadł jakiś facet:
-Szefie mamy problem. Znaleźli nas!
-No to ich zatrzymajcie!
-Ale to jeszcze dzieci!
-Widzisz mówiłam, że mnie znajdą!-krzyknęłam
-Zamknij ryj ździro!-i dostałam w twarz.-Skończymy to szybko!
Zaczął ściągać mi bluzkę, potem spodenki. Zostałam w samej bieliźnie, a Rick już miał zdejmować mi stanik, gdy do pokoju wbiegli chłopaki z Mich. Nie wiem co było później, bo dostałam czymś ciężkim w głowę.

*Michelle*

Kiedy zastanawialiśmy się gdzie Rick mógł zabrać Ann i co chce od niej, ja przypomniałam sobie, jak rok temu pojechaliśmy na polowanie, i mieszkaliśmy w takim starym mieszkaniu na odludziu. Nic w około nie było oprócz lasu.
-Ej słuchajcie. Chyba wiem gdzie oni są.-w tym momencie Nath złapał mnie za ramiona i potrząsnoł, a ja opowiedziałam im co podejrzewam.
-Dziewczyno, czemu mówisz dopiero teraz? Dobra mniejsza. Jedźmy tam!-krzyczał Max
-Którym autem?-Seev
-Maxa jest największe, ale Natha najszybsze.-Tom
-Jedźmy Maxa, bo jeśli coś będzie nie tak, to mamy więcej miejsca.-Jay
-W takim razie ja prowadze-powiedziała Nina
-Skarbie przecerz nie masz prawka.-Max
-Ale jeżdże szybciej i lepiej niż ty.-odparła
-Pakujcie się do wozu, a ty Max daj kluczyki.
-Okej, tylko nas nie zabij!

*Nathan*

Denerwowałem się jak nigdy. Bałem się, że Ann może się coś stać. Nawet nie zorientowałem się kiedy dojechaliśmy i ruszyliśmy na akcję. Wybiegłem z auta jako pierwszy, ale poczekałem na resztę pod domem. Weszliśmy tam razem i zrobiliśmy rozróbę. Kiedy wbiegliśmy do tego pokoju zobaczyłem jak Ann osuwa się po ścianie. Chciałem do niej podbiec, ale zatrzymał mnie jakiś facet, a ją inny wziął na ręce i wyniósł. Krzyknąłem do Maxa, żeby za nią poszedł, ale ten też był zajęty. Przywaliłem temu facetowi w jaja (jak baba ale co tam) i popędziłem za nimi. Usłyszałem krzyk Ann i biegłem jeszcze szybciej. Już byłem blisko, gdy z naprzeciwka wybiegły dziewczyny z kijami w rękach. Najbardziej agresywna była Ariana, ale on darł się, że więcej ma go o nic nie prosić. Potem już wszystko było jasne. Walnęła go jeszcze kilka razy, i już chciała zabrać się za Annalyne, gdy przybiegła Mich i jej przywaliła z pięści. Ann już powoli się budziła, gdy reszta przybiegła z tekstem, że trzeba spierdalać bo zaraz będą nas gonić. Wziąłem Ann na ręce i pobiegłem do auta. Nina znowu prowadziła. Tym razem jednak jechała bardzo szybko i nie zwracała uwagi na znaki. Szybko dojechaliśmy do naszego domu. Zadzwoniliśmy po pogotowie i policje. Przyjechali już po chwili. Ann zabrali do szpitala, a ja pojechałem z nią, mówiąc, że jestem jej chłopakiem. Uśmiechnęła się do mnie. Badania nie wykazały nic poważnego i mogliśmy wrócić do domu.


----------------------------------------------------------------------------------
Ten rozdział wydaje mi się dłuższy od innych, po za tym był pisany na poczekaniu xx Dobra nie zanudzan. Wasza Annalyne ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz