niedziela, 9 marca 2014

9. Never say never

Rozdział dla kochanej Kate :*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*Annalyne*

Spojrzałam na nich z widocznym zdziwieniem, a Nath tylko mnie objął i szepnął 'będzie dobrze'
-Nic nie bedzie dobrze!-krzyknęłam-Zawsze wyjeżdżamy wtedy, kiedy zaczyna się wszystko układać!-nie wytrzymałam i pobiegłam na górę. Zamknęłam drzwi od pokoju Nathana na klucz i rzuciłam się na łóżko. Rozpłakałam się, ale nie chciałam, żeby ktokolwiek o tym wiedział, więc schowałam twarz w poduszkę. Ktoś zapukał, ale ja się nie odezwałam. Po chwili poczułam jak silne ramiona obejmują mnie.
-Nie wysłuchałaś ich do końca-powiedział Max
-Jak tu wszedłeś?
-Wyjęłaś klucz z zamka a ja i Nath mamy takie same zamki, więc to była łatwizna. A to że płaczesz wiem od kiedy zapukałem po raz pierwszy.-Max
-Słuchaj, mógłbyś zostawić mnie samą? Chcę to wszystko przemyśleć.
-Najpierw powiem ci o co chodziło z tym wyjazdem. Ok?-zapytał. Zgodziłam się:
Do naszego domu wszedł Scooter i powiedział, że jest trasa po UK. Twoi rodzice stwierdzili, że jadą do pracy, i nie będzie ich przez miesiąc bo jadą w delegacje. Wtedy Braun rzucił hasło, żebyś z Mich pojechała z nami. Dalej już wiesz co sie działo.
-Ile trwa ta trasa?
-Pół roku, i wyjeżdżamy po jutrze-odparł
-A co z Kate?
-Jaką Kate?
-Kate Wilson. To moja przyjaciółka-wyjaśniłam
-A moja kuzynka-szepnął
-Co?!-wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer do blondynki

/Rozmowa telefoniczna/

-Kate do jasnej cholery! Czemu nie powiedziałaś mi że Max to twój kuzyn?!
-Czyli już wiesz...
-Właśnie się dowiedziałam, ale nie od osoby która powinna mi to powiedzieć.
-Ann ja przepraszam...
-Już nie ważne. Tylko pamiętaj. Jestem twoją przyjaciółką i możesz mi wszystko powiedzieć. A teraz pytanie: Wiesz o tym, że chłopaki jadą w czwartek w trase?
-Nom... A co???
-Jade z nimi...
-To świetnie!
-Co?
-No bo ja też jade!
-Musze kończyć

/Koniec rozmowy/

-Zejdziesz na dół?-zapytał
-A nie możesz mnie znieść?
-Ale młody... A zresztą nie ważne. Wskakuj na plecy- zaśmialiśmy się, po czym 'dosiadłam' mojego zacnego jednorożca i zeszliśmy na dół. Moich rodziców już tam nie było, za to była tam Kate rozmawiająca z Nathanem. Podbiegłam do niej i przytuliłam:
-Tak się cieszę! Mich chodź do nas!- zawołałam przyjaciółkę
-Już już tylko wezme aparat!- odparła a my spojrzałyśmy na nią pytająco-Nar Kels Nina wy też chodźcie!
-Ok już-Nareesha
-Jay cyknij fote-poleciła Mich chłopakowi
-Jak sobie życzysz Jaśnie Pani-zażartował loczek
-Tylko bez czułości
-A teraz wszystkie laski proszone są o suszenie ząbków-powiedział JayBird , a po oczach błysnął nam flesz. Zrobiliśmy sobie wszyscy sesje zdjęciową i poszliśmy wydrukować zdjęcia. Po drodze się wygłupialiśmy, ale w sklepie (zdziwienie) chłopaki byli spokojni. No oprócz Toma, bo on niewyżyty seksualnie miział się z Kels.
-Ej Tom napaleńcu! Ogarnij kutasa bo ci stoi- zaśmiała się Nina a cała reszta za nią. Pani powiadomiła mnie, że zdjęcia są już wywołane, więc zapłaciłam i poszliśmy do domu. Była 19. Nie wiem jak to zleciało w takim tempie, ale musiałam już wracać:
-Słuchajcie naprawde miło było mi spędzić z wami ten czas, ale musze już iść...
-Podwieźć cię?-Scooter-Akurat jade do siostry
-Ok to co? Zbieramy się?
-Jasne. Pakuj się do wozu.
-Haha
-Już nie rżyj tylko wsiadaj!-uśmiechnął się i wsiedliśmy. Po drodze zgarnęliśmy mame wracającą z zakupów. Gdy dojechaliśmy, ja pobiegłam odrobić lekcje.

*Następnego dnia*

Dzisiaj wstałam dosyć wcześnie, bo o 5:25. Nie wiem czemu, ale chyba zaczęło do mnie docierać co wczoraj robiłam z Nathanem. Postanowiłam, że chociaż w pewnym stopniu ograniczę z nimi kontakt. Wiem, że to będzie trudne no ale sprubuję. Muszę tak postąpić, bo za bardzo już widać jak działa na mnie Nath. Dobra koniec muszę sie zbierać do szkoły. Ubrałam sie w dżinsowe szorty, białą koszulkę i czarne vansy. Włosy upięłam w luźnego koka, a głowę przewiązałam białą bandamą. Zbiegłam na dół, zabrałam przygotowane przez mamę śniadanie i wyszłam z domu. Przed drzwiami czekała na mnie Kate.
-Co tu robisz?
-Przyszłam po ciebie, bo myśle, że będziesz mnie dzisiaj potrzebowała.
-Ale dlaczego? O co chodzi?-byłam coraz bardziej zdenerwowana
-Oh... Zobaczysz. Tylko nie bierz wszystkiego do serca.
Ruszyłyśmy do szkoły. Już po drodze ludzie zaczęli się dziwnie patrzeć. Zupełnie nie wiedziałam o co chodzi.
-Kate... Proszę cie powiedz co się dzieje-dało się odczuć rezygnację w moim głosie
-Przyszedł Scooter-szepnęła
-Co?!-moje oczy musiały przypominać dwie pięciozłotówki
-Do tego przyszedł z chłopakami...-kontynuowała
-Ale po co?!
-Powiadomić dyrkę, że nie będzie nas pół roku w szkole, bo wyjeżdżamy.
-I tylko dlatego mam potrzebować wsparcia?-wiedziałam, że coś ukrywa, więc drążyłam temat
-Nie do końca... Chodzi o to, że jakaś hiena musiała was podglądać jak rozmawialiście...
-No to co?
-Zobaczysz w szkole
Doszłyśmy do szkoły i poszłyśmy do szatni. Szybko się przebrałyśmy w uniformy (mundurki) i poszłyśmy pod salę. Stała tam Mich i chłopaki z TW, którzy byli oblegani przez stado plastików z naszej szkoły. Postanowiłyśmy z Kate nie podchodzić bliżej, ale i tak nas zobaczyli. Pierwszy przecisnął się do nas Seev,później Max, Tom i Jay. Nathana dziewczyny nie chciały puścić. Wkurzyłam się i przepchnęłam do niego. Na oczach wszystkich tam zgromadzilonych wpiłam się w jego usta. Dziewczyny były mocno wkurwione i było to widać, a chłopaki... O nich wole nie mówić. Po chwili oderwałam się od Natha i szepnęłam 'Chodźmy z tąd'. Przeszliśmy do reszty TW i moich przyjaciółek i zaczęliśmy się śmiać. Po chwili usłyszałam od tej wrednej jędzy Elizabeth
-Nathy nigdy nie będzie twój! Słyszysz suko?! Nigdy!
Nathan się tylko uśmiechnął i odpowiedział:
-Never say never babe-i puścił do mnie oko. Po całym zajściu przyszedł Scooter i zabrał nas (czyt. Mnie, TW, Kate i Mich).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz