*Następnego dnia (Poniedziałek)*
-Dziewczynki wstawajcie. Chyba nie chcecie spóźnić się do szkoły?- takimi słowani przywitała nas moja mama
-Ale my już nie śpimy...-odparłyśmy równo nie otwierając oczu. Po chwili poczułam ciepłe dłonie na policzkach i świerzy oddech na twarzy. Otworzyłam oczy i zobaczyłam... Chrisa! Chris to mój były. Zerwał ze mną, bo wolał jakąś cheerlederkę (nwm jak to sie pisze...) . Czego on ode mnie chce?
-Co ty tu robisz?! Zostaw mnie!- krzyknęłam. Po chwili do pokoju wpadł tata.
-Coś się stało słonko?-zapytał
-Tak! On się stał!-chłopak dalej mnie trzymał-Możesz mnie wreszcie puścić?!-byłam już nie źle wkurzona. Chris oddalił się na kilka kroków a mój tata wyprowadził go z domu. Szybko wyszykowałyśmy się z Mich do szkoły i pobiegłyśmy. Pod salą siedział już Martin. Zauważyłam, że wpadł w oko Mich.. Dobra nie ważne. Zadzwonił dzwonek i weszliśmy do sali od matmy. Gdy zajęliśmy już swoje miejsca do sali weszła szczupła blondynka.
-Moi drodzy- zaczęła pani Agness- Oto Kate Wilson. Wasza nowa koleżanka. Kate znajdź miejsce i usiądź. Mam nadzieje że szybko zaaklimatyzujesz się w nowej szkole.
-Dziękuję-odpowiedziała krótko
-Kate chodź tutaj!- powiedział Martin. Dziewczyna go posłuchała i usiadła koło niego, czyli w ławce za mną i Mich. Blondynka wydaje się być sympatyczna... Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę od razu podeszłyśmy to nowej i przedstawiłyśmy się. Tak jak przypuszczałam dziewczyna jest bardzo miła. Poszłyśmy do naszej wychowawczyni po nowy plan dla Kate. Potem poszłyśmy do sali, w której ma się odbyć kolejna nudna lekcja, czyli fizyka. Na fizyce mamy potrójne ławki, więc usiadłyśmy razem. Kate zaczęła rozmowę:
-Ej kim jest ten chłopak za nami?
-To Martin Wega. Jest mega przystojny, ale zachowuje się jak męska dziwka.-odpowiedziała zgodnie z prawdą Michelle
-Ale to też nasz przyjaciel-dodałam
Rozmawiałyśmy jeszcze troche i zadzwonił dzwonek. Wymieniłyśmy się numerami i ja wyszłam ze szkoły, ponieważ ja mam zwolnienie z wf-u. Przed szkołą, co bardzo mnie zdziwiło stał Nathan. Podeszłam do niego:
-Cześć Nath. Co tu robisz?
-A przyjechałem po ciebie. Wskakuj do auta i o nic nie pytaj. Mam niespodziankę-uśmiechnął się tajemniczo. Postanowiłam spełnić jego prośbę. Pojechaliśmy do domu The Wanted. O dziwo był on pusty. Do rzeczy. Weszliśmy do domu, ale wszędzie było ciemno. Po chwili poczułam ciepłe wargi na mojej szyi. Uśmiechnęłam się pod nosem. Ale chwila, co ja robie?! Przecierz Nathan to tylko mój przyjaciel!
-Nathan... Nie.-postanowiłam to przerwać
-Ale dlaczego?-spytał zawiedziony
-Bo znamy się krótko, a poza tym jesteśmy przyjaciółmi a nie parą!-wyjaśniłam
-Dobra-odparł niechętnie- Chodź do stołu-polecił mi
-Zrobiłeś kolacje?- zdziwiłam się
-No tak jakoś wyszło- chyba się trochę zmieszał
Usiedliśmy do stołu. Nathan nalał wina do kieliszków i zaczeliśmy spożywać nasz posiłek. Nath zaproponował coś mocniejszego (czyt. wódka) . Zgodziłam się, ale miałam warunek. Trzyma łapy przy sobie. Zgodził się i polał kolejkę. Potem następną i jeszcze jedną i kolejną. Wypiliśmy na tyle durzo, żeby dobrze się bawić, ale na tyle mało by wiedzieć co robimy. A przynajmniej ja. Brunet wstał od stołu, podszedł do mnie i wziął na ręce. Ruszył ku górze. Ostrożnie położył mnie na łóżku i zaczął zachłannie całować. Dokładnie oddawałam każdy jego pocałunek. Chłopak włożył swoje dłonie pod moją bluzkę i szukał zapięcia od stanika. Po chwili koszulka leżała na ziemi. Nie pozostawałam mu dłużna i jego T-shirt znalazł się koło mojego. Po chwili także nasze spodnie leżały na podłodze. Kiedy chłopak miał zamiar zdejmować mi bieliznę do pokoju wpadła reszta chłopaków z TW.
-Ufff zdążyliśmy-odsapnął Jay
-O co chodzi chłopaki?-Nathan
-O to że wasi rodzice tu są-odpowiedział Seev po czym wszyscy wyszli. Szybko się ubraliśmy i zeszliśmy na dół.
-Cześć mamo, hejka tato-przywitałam się z rodzicami-Co tu robicie?
-Przyszliśmy ci powiedzieć, że wyjeżdżasz- powiedział tata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz